niedziela, 19 lipca 2015

12. Norbert

5 maja 1992
                               Od spotkania z Hagridem minęło kilka dni. Harry, Ron i Hermiona zaczęli zastanawiać się, co strzeże Kamienia Filozoficznego, prócz Puszka – olbrzymiego trójgłowego psa, którego ja miałam szczęście nie widzieć. Dowiedziałam się, że kamień jest przechowywany w Hogwarcie, odkąd Hagrid opróżnił skrytkę w banku Gringotta. Oczywiście, były to tylko domysły, choć Harry twierdził, że rozmawiali o tym z Hagridem, który, jak to on, wygadał się.
                               Coraz bardziej zaczynałam stresować się nadchodzącymi egzaminami. Nie miałam jednak czasu o tym, myśleć, gdyż kilka dni po naszej wizycie u Hagrida, Harry dostał od niego krótki liścik, na którym napisane były tylko dwa słowa. Wykluwa się. Po przeczytaniu wiadomości spojrzeliśmy po sobie ze strachem. U Hagrida przychodził na świat mały smoczek, nikt o tym nie wiedział, a smoki są niebezpieczne.
                               Dlatego zaraz po zielarstwie pobiegliśmy do jego chatki. Otworzył nam dziwnie zaaferowany. Weszliśmy szybko do środka, po czym Hagrid zaryglował drzwi. Spojrzałam na brata, który wyglądał na przerażonego.
                - Już prawie wylazł – oznajmił Hagrid, wskazując nam popękane czarne jajo leżące na stole. W środku było coś, co ewidentnie chciało wydostać się na zewnątrz. Obawy coraz bardziej we mnie narastały.
                               Usiedliśmy na krzesłach wokół stołu z bardzo niepewnymi minami. Hagrid prawie się rozczulił, gdy coś chrupnęło i trzasnęło, a po chwili z dziury w skorupce ukazała się brzydka mała główka smoczka. Po kilku sekundach jajo rozpękło się i pisklę, czy jak to można inaczej nazwać, wypadło na stół. Kolczaste skrzydła były niesymetrycznie wielkie w porównaniu do chudego tułowia. Główka była dziwnie kanciasta, widać już było zaczątki rogów, a małe pomarańczowe wyłupiaste ślepka wcale nie budziły mojego zaufania. Smoczątko kichnęło, z jego pyszczka wyleciały iskry, które podpaliły kawałek szmaty leżącej na stole.
                - On jest cudowny – rozpływał się Hagrid, gasząc materiał. – Prawda, że tak jest?
                               Szybko potaknęliśmy, nie chcąc mówić prawdy. Gajowy wyciągnął rękę, by pogłaskać smoczątko po łebku, ale ono zasyczało i obnażyło małe kły.
                - Poznaje mamusię – zawył ze wzruszenia Hagrid.
                               Rozejrzałam się po jego chatce, nie zwracając uwagi na rozmowę Hermiony z gajowym. Jak on chciał tu wyhodować tak ogromne zwierzę? Może miał zamiar trzymać go w Zakazanym Lesie? Ale przecież każdy by się dowiedział, że coś jest nie tak, bo gdyby smok znowu kichnął, pół puszczy uległoby spaleniu. Nagle Hagrid zamilkł, co zaalarmowało mnie i wyrwało z rozmyślań.
                - Co się stało? – zapytałam, podążając za jego wzrokiem.
                - Ktoś… Ktoś zaglądał przez szparę – wyjąkał.
                               Razem z Harrym podbiegliśmy do okna, brunet odsłonił zasłonę, a naszym oczom ukazała się sylwetka chłopaka z bardzo jasnymi włosami. Malfoy. Widział smoka. Nie jest dobrze. Zasłoniliśmy szczelnie okno, po czym na powrót usiedliśmy przy stole.
                - Wypuść go – zaproponował Ron, przyglądając się, jak smoczek ostrożnie niucha skraj jego rękawa.
                - Nie mogę, nie przeżyłby beze mnie. Nazwę go Norbert. Niedługo zacznie reagować – zmienił temat cały rozpromieniony.
                               Pół godziny później wyszliśmy z jego chatki jeszcze bardziej pełni obaw. Harry wymyślił, że skoro Charlie, brat Rona, zajmuje się smokami, można mu przesłać jakoś Norberta i będzie po sprawie. Weasley natychmiast po powrocie do pokoju wspólnego napisał list. Ja natomiast nadal martwiłam się tym, że Malfoy wygada się komuś. Wystarczy, że chociażby profesorowi Snape’owi i będzie po ptakach.
                               Harry udał się do biblioteki razem z Ronem, ponieważ obaj stwierdzili, że smok smokiem, ale do egzaminów czas zacząć się uczyć. Hermiona udała się do dormitorium, a ja wzięłam z niego tylko pergamin, książkę do transmutacji i pióro z kałamarzem. Miałam zamiar skończyć wypracowanie o transmutowaniu przedmiotów nieożywionych w zwierzęta. Pochylałam się właśnie nad pergaminem, wykreślając błędne zdanie, gdy usłyszałam krzyk:
                - Cześć Maddie! – to był Lee Jordan, trzymający w ręku swoją ogromną tarantulę. – Nie widziałaś może gdzieś Freda i George’a? Mieli mi pomóc szukać Amandy, ale już ją znalazłem.
                - Nie, niestety. Naprawdę nazwałeś pająka Amanda? – zaśmiałam się, odkładając pióro.
                - Pajęczycę! – zaperzył się Jordan, ale natychmiast się zaśmiał. – Kurczę, nie udało ci się znowu wyczarować tych fajnych fajerwerków?
                - Niestety nie – powiedziałam przepraszającym tonem.
                - Szkoda, były super – skierował się w stronę swojego dormitorium.
10 maja 1992
                               Tydzień mijał nam szybko. Codziennie ktoś chodził do Hagrida, by pomóc mu troszkę w opiece nad Norbertem. Hedwiga wróciła z listem od Charliego w środę wieczorem, dokładnie wtedy, gdy Ron wrócił od gajowego z obandażowaną ręką.
                - Ugryzł mnie – zajęczał, opadając ciężko na fotel. – Nie będę mógł pisać co najmniej tydzień!
                - Idź do pani Pomfrey – zaproponowałam, dotykając lekko jego dłoni, na co on syknął i szybko ją odsunął.
                - Przecież ona pozna od razu, co mnie ugryzło.
                               Wtedy w okno coś zastukało, jak okazało się, to była sowa Harry’ego. Charlie zgadzał się na takie wyjście z sytuacji, mieliśmy tylko dostarczyć klatkę ze smokiem na wieżę astronomiczną w niedzielę o północy, a jego przyjaciele zabiorą go do Rumunii.
                               W czwartek Ron musiał iść do pielęgniarki, gdyż ręka pozieleniała. Rozumiałam jego strach, w końcu, gdyby wydało się, że Hagrid ma smoka…
                - Powiedziałem, że to pies – powitał nas, gdy odwiedziliśmy go z Harrym w piątek po lekcjach. – Ale chyba nie uwierzyła. I był tu Malfoy.
                - Malfoy – prychnęłam. – A co on tu robił?
                - Powiedział, że chce pożyczyć książkę – Ron zbladł, pozieleniał i znowu zbladł. – W tej książce był list od Charliego. On już wie.
                               Popatrzyłam na brata. To znaczyło, że Malfoy wie, kiedy mamy zamiar oddać Norberta. Było za późno, żeby teraz cokolwiek zmienić w naszym planie. Nie było wyjścia, trzeba było zaryzykować.
                               Po opuszczeniu skrzydła szpitalnego, skierowaliśmy się do pokoju wspólnego, ja po to, żeby uczyć się transmutacji, Harry, by powiedzieć Hermionie o Malfoyu. Po podaniu Grubej Damie hasła, weszliśmy do pomieszczenia. Fred, George i Lee stwierdzili chyba, że fajnie by było dać kolejny pokaz fajerwerków, jednak tym razem zaczarowali je tak zabawnie, że ukazywały śmieszne scenki. Uśmiechnęłam się, gdy jeden fajerwerk wybuchł przede mną, wydobyła się z niego zielona mgiełka i pomarańczowe iskierki, a postacie, które uformowały ukazały, jak Irytek goni Filcha, okładając go parasolem po głowie.
                               Zaśmiałam się pod nosem, gdy scenka się rozmyła i wybuchły normalne fajerwerki, kiedy nagle mnie oświeciło. Podeszłam do Harry’ego i Hermiony siedzących przy kominku.
                - Peleryna niewidka – powiedziałam jednocześnie z Harrym i uśmiechnęłam się.

                - Nikt nas nie nakryje – rzekł mój brat z satysfakcją.

_____________________________________________________________
Rozdział z dedykacją dla Kajdi, która zmotywowała mnie do napisania :)
+ wchodźcie również tutaj this difficult choice autorka dopiero zaczyna :)
do napisania.

7 komentarzy:

  1. Aż chyba sobie oglądnę teraz pierwszą część jeszcze raz :D
    No dziękuje, będę Cię ciągle motywować, a co ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie umiem pisać dobrych komentarzy, więc melduję tylko, że przeczytałam rozdział i bardzo mi się spodobał. c:
    Wena życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo przyjemny w czytaniu, bardzo mi się podoba jak fantastycznie wczuwasz się w główną bohaterkę! <3
    PS. Możesz informować mnie o nn w SPAM-owniku na blogu ;) Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Znowu! :D Bardzo podoba mi się to jak piszesz, masz taki lekki styl, który przyjemnie się czyta. Narracja pierwsza klasa :3 Czekam na następny rozdział! <3

    Swarfiga

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdział! Uwielbiam blogi, w których Harry ma siostrę bliźniaczkę! Zawsze podobało mi si imię Madeliene. Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział. Pozdrawiam i życzę weny :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nadrobiłam zaległości! Jestem geniuszem.
    Swoją drogą masz świetny szablon ^^
    Ciekawe, kto ci go zrobił :D.
    Dobra, brak skromności we mnie się odezwał kompletny.
    Lubię to opowiadanie. Świetnie prowadzisz narrację i bardzo tęskniłam za Medeleine :).
    Całusy,
    Lady Spark

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdział, chociaż właściwie wszystko dokładnie tak jak było w książce. Jestem ciekawa, czy znajomość z Malfoyem jakoś zmieni kanoniczność historii? ;)

    Pozdrawiam cieplutko! ;*

    OdpowiedzUsuń