30 kwietnia 1992
Od
lutego wydarzyło się wiele rzeczy. Harry zarówno, jak i ja podchodziliśmy z
dystansem do naszego pokrewieństwa.
Potrzebowaliśmy czasu, żeby się z tym oswoić, czasu żeby zbudować między sobą
chociaż namiastkę takich relacji, jakie powinno mieć ze sobą rodzeństwo. Brunet starał się wciągnąć mnie do swojej
grupki, ale o ile Ron zdawał się to rozumieć i nie miał nic przeciwko, o tyle
Hermiona albo wychodziła, gdy ja się pojawiałam, albo kompletnie mnie
ignorowała. Nasze relacje ograniczały się do wymieniania półsłówek i to
sporadycznie. Czasem zdarzało nam się porozmawiać i wtedy zwykle myślałam, że
już nie będziemy się traktować jak powietrze, ale później przychodziła jakaś
lekcja, najczęściej eliksiry, na których Hermiona tak bardzo chciała się
wykazać, ale zwykle nic z tego nie wychodziło,
mnie natomiast udawało się odpowiedzieć na pytania profesora Snape’a bez
konsekwencji. Brunetka zwykle z tego powodu dąsała się przez jakiś czas, a gdy
chciałam się do niej odezwać, nie była skora do rozmowy, więc relacje między
nami były jakie były.
Powoli
zaczynały zbliżać się egzaminy semestralne, które trzeba było zdać, aby dostać
się na drugi rok nauki w Hogwarcie. Coraz częściej można było spotkać uczniów
przesiadujących na zewnątrz, aniżeli w zamku. Od czasu, gdy Malfoy przeprosił
mnie na schodach sowiarni, nie zamieniłam z nim ani słowa. Przez ostatnie kilka
dni zaczęłam też odczuwać coś na wzór przebłysków emocji, jednak tylko w czasie
lekcji, a najczęściej obrony przed czarną magią. Były to takie uczucia jak ból,
cierpienie, złość. Nie miałam pojęcia, co to jest i nie wiedziałam też, czy
powinnam o tym komuś powiedzieć, jednakże te przebłyski szybko znikały, a ja
zapominałam o tym, aż do kolejnego razu.
Harry wtajemniczył mnie w całą
sprawę z Nicolasem Flamelem i kamieniem filozoficznym, dlatego też byłam w
miarę na bieżąco. Zbliżał się też mecz Gryfonów ze Ślizgonami, emocje zaczynały
już panować nad uczniami i na korytarzach można było usłyszeć wyzwiska,
zaczepki, czy zobaczyć ludzi z wyciągniętymi różdżkami mierzących w siebie.
Szłam właśnie na lekcję zaklęć, którą mieliśmy mieć z Krukonami, gdy
usłyszałam, że ktoś mnie woła.
- Hej,
Evans! – odwróciłam się, a za mną stał Draco Malfoy.
-
Chciałem tylko spytać, czy chcesz się ze mną założyć, ile Potter wytrzyma na
miotle. Bo ja obstawiam, że nie dłużej niż pięć minut – odezwał się z cynicznym uśmiechem na bladej twarzy.
- A co?
– odparłam chłodno. – Zazdrosny jesteś, że przez twój głupi wybryk z przypominajką
Neville’a to Harry jest w drużynie, a ty stoisz w cieniu i nie robisz nic?
- Od
kiedy ty jesteś taka pyskata? – zapytał, zupełnie zmieniając temat, ale
poczułam, że go to dotknęło.
- Odkąd
pokazałeś, jaki jesteś naprawdę – odwróciłam się na pięcie i podeszłam pod salę
zaklęć, gdzie była już reszta klasy.
Reszta
dnia minęła mi już spokojnie. Wieczorem usadowiłam się na jednym z foteli w
pokoju wspólnym i przypatrywałam się widokowi zachodzącego słońca. Harry
trenował, Ron odrabiał pracę domową z eliksirów, a Hermiona chyba siedziała w
bibliotece. Poza mną w pomieszczeniu było kilka osób, chociaż większość zapewne
znajdowała się na błoniach. Trzymając w rękach Standardową księgę zaklęć (stopień I), próbowałam przeczytać coś o
zaklęciu, dzięki któremu z różdżki wystrzelały iskry. Było bardzo przydatne,
gdy ktoś znajdował się w niebezpieczeństwie. Przewracałam leniwie kartki co
jakiś czas, gdy usłyszałam donośny huk dochodzący z okolic dormitoriów
chłopaków. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam, jak usmoleni bliźniacy
stamtąd wychodzą.
- Co
się stało? – spytałam, odrzucając książkę.
- Nic
takiego – odpowiedział George (chyba) z uśmiechem.
- Nic
poważnego – dodał Fred.
- A co
wybuchło?
-
Fajerwerki. Chcieliśmy tylko dodać – zaczął Fred, ale w słowo wpadł mu George.
-
Sproszkowany Róg buchorożca, żeby lepiej się zapalało.
- Ale
zanim zapaliliśmy, to samo wybuchło.
Parsknęłam
śmiechem. Nie mogłam się powstrzymać.
Oni zawsze mieli jakieś dziwne pomysły, a wykonanie często kończyło się właśnie
w taki sposób. Bliźniacy wyszli gdzieś z pokoju, więc znowu zostałam sama.
Westchnęłam, wracając do czytania podręcznika. Nagle przez dziurę za portretem
Grubej Damy przeszedł Harry, zaraz za nim Hermiona, a na końcu Ron z dość
nietęgą miną. Cała trójka zdawała się być dziwnie podekscytowana.
-
Maddie! – zawołał Harry, podchodząc do mnie. – Nie uwierzysz.
- Co
się stało? – spytałam, po raz kolejny odrzucając książkę. Cóż, chyba dzisiaj już nic się nie
nauczę…
- Ale
musisz przysiąc, że nikomu nie powiesz – mój brat zniżył głos do szeptu i
usiadł na fotelu obok mojego. Hermiona i Ron również przysunęli sobie jakieś
pufy i w ten sposób stworzyliśmy ciasny krąg lub kwadrat. Cała trójka patrzyła
na mnie wyczekująco.
-
Obiecuję. Ani m to w głowie – wzruszyłam ramionami.
-
Hagrid ma smoka! – rzekł podekscytowany Ron. – Właśnie widzieliśmy, jak wynosi
z biblioteki cała stertę książek o smokach, a kilka oddał.
-
Przecież to jeszcze nie znaczy, że ma smoka. Może się po prostu nimi fascynuje –
kompletnie nie rozumiałam, dlaczego wysnuwają wnioski na podstawie kilku
książek.
-
Mówisz, jakbyś nie znała Hagrida – zirytował się rudzielec. – A poza tym sam
się kiedyś wygadał Harry’emu, że chciałby mieć smoka.
- To
może chodźmy do niego i zapytajmy, jak jest, co? – wstałam i ruszyłam w stronę
dziury. Cała trójka podążyła za mną. Harry wrócił jeszcze po pelerynę niewidkę,
którą ktoś nam podesłał jeszcze s święta Bożego Narodzenia. Umówiliśmy się, że
będzie ona u Harry’ego, ale gdy tylko będę jej potrzebować, mam sobie przyjść i
ją wziąć. Uznaliśmy, że tak będzie najlepiej, gdyż do dormitorium dziewcząt
chłopcy wstępu nie mają.
Szliśmy
przez błonia szybkim krokiem i po niedługiej chwili dotarliśmy do chatki
Hagrida. Zastanowiło mnie, że zasłony w oknach były pozaciągane, a z komina
unosił się dym, co znaczy, że Hagrid zapalił w swoim piecyku. Ale przecież
temperatura była naprawdę wysoka. Harry zapukał do drzwi, a po chwili
usłyszeliśmy stłumiony głos gajowego.
- Kto
tam?
-
Hagridzie, to my, przyszliśmy cię odwiedzić – powiedziała Hermiona i już po
chwili drzw się otworzyły.
W
środku było naprawdę gorąco i duszno, a gdy Ron chciał otworzyć okno, Hagrid
stanowczo mu tego zakazał.
- O co
chodzi, Hagridzie, czemu masz tu taki upał? – spytałam. – Przecież jest ciepło.
- Ono
potrzebuje gorąca – wskazał na sporej wielkości jajo, które znajdowało się przy
piecu. – Normalnie matka ogrzewa je swoim ogniem.
- Co to
jest? – zapytała przerażona Hermiona.
- Jajo
smoka – odparł rozradowany Hagrid.
- Skąd
to masz?
-
Dostałem od jednego faceta w Świńskim Łbie, gdy skoczyłem na coś mocniejszego.
Wydawał się, jakby z ulgą się tego pozbył. No, a że ja zawsze chciałem mieć
smoka… - urwał w pół zdania i spojrzał na nas przerażony. – Ale nikomu nie
powiecie, prawda? Obiecajcie.
- Nie
mamy zamiaru nikomu mówić – odparłam i chyba uspokoiłam go trochę.
- Napijecie
się herbatki? – zapytał nagle, kompletnie zmieniając temat.
- Nie…
Nie, dzięki – odpowiedzieliśmy chórem. – My wpadliśmy tylko na… na chwilę, tak.
Bo musimy się uczyć.
- Fakt,
zbliżają się egzaminy, no ale wy na pewno wszystkie pozdajecie. Bystre z was
dzieciaki.
Chwilę
później wyszliśmy z chatki Hagrida przerażeni faktem, że gajowy ma jajo smoka,
z którego lada dzień może coś się wykluć, a nikt o tym nie wie.
___________________________________________________________________
Na samym początku chciałabym Was przeprosić za tak długą nieobecność tutaj. Cóż... Ani nie miałam weny, czasu, chęci i w ogóle... Byłam w klasie maturalnej, to mam na swoje usprawiedliwienie.
Co do rozwoju akcji to postanowiłam, że opiszę w miarę możliwości te ważniejsze wydarzenia i przejdziemy do akcji właściwej czyli piątej klasy. Przewiduję jeszcze jakieś 20-25 rozdziałów "wstępu".
Rozdział taki trochę przejściowy...
Jest tu ktoś jeszcze ze mną? Jeśli tak, proszę wpiszcie się do zakładki "Informowani" ułatwi mi to pracę i nie będę spamować tym, którzy tego nie chcą.
Całusy!
A dzisiaj jest Potter na TVNie :D
OdpowiedzUsuńi dobrze, że wróciłaś :*
Ej no!
OdpowiedzUsuńJak mogłaś tak długo nie pisać??/ Jak? Dobra, oke nie czepiam się ;) Sama piszę i wiem że wena to kapryśna dama :D
Czemu robisz z Hermiony kujona? To fajna postać! Poprzedni szablon był lepszy :DD
Dobra, koniec z uwagami, idymy do pozytywów! Fajna relacja nawiązała się między bliźniakami i Maddie! Shippuję ją z Fredem! Pewnie pod koniec będzie musiała wybrać między Draco i Fredem!
Zapraszam na mój nowy blog! wielki-powrot-narnii.blogspot.com
Dziś Narnia na Polsacie! ♥
Hej, no wreszcie coś nowego! Czytając rozdział, trochę się oburzyłam, że robisz z Hermione taką... inną - tak to chyba najbardziej odpowiadające mi słowo :P Oprócz tego, czytając scenę rozgrywającą się pomiędzy Draco a Madelaine, miałam wrażenie, że chcesz powtórzyć historię Lily i Severusa... Chociaż nie wiem, jaki masz tak naprawdę zamysł. Tak poza tym, dobrze, że wróciłaś ;) Pozdrawiam, Weltschmerz
OdpowiedzUsuńPS. U mnie [na sekrety-zamku] również nowy rozdział i szkoda, że twój był taki krótki ;c
Witaj, wracam powoli do przestrzeni blogowej i zaczęłam właśnie od Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny, tak dawno nie wracałam do wydarzeń z pierwszego tomu serii HP. Czasami mam ochotę wpaść do biblioteki, wypożyczyć wszystkie siedem tomów i zaszyć się pod kocem na kilka dni. Ale niestety praca i tryb życia mi na to nie pozwalają...
Pozdrawiam i oczywiście informuj mnie na bieżąco :)
Witaj! <;
OdpowiedzUsuńWpadłam na chwilę i powiem Ci, że zostanę do końca na Twoim blogu. Bardzo podoba mi się Twój styl i niekonwencjonalny pomysł! Strasznie cenie kreatywność i oryginalność oraz wychodzenie poza szablon <3
Rozdział super! Bliźniacy Weasleyowie byli moimi ulubionymi postaciami, gdy czytałam serię HP po raz pierwszy. Uwielbiam ich <3 Bardzo bolało mnie, gdy Rowling uśmierciła Freda ;^; Dlatego relacja jaka narodziła się między nimi a Maddie bardzo mi przypadła do gustu. Dracona polubiłam dzięki fanfikom jakie czytałam, zakochując się w Dramione.
Z ogromną ciekawością wyczekuję ciągu dalszego Twojego bloga :3
Życzę mnóstwo weny! <;
Pozdrawiam,
Swarfiga
Hej! :D
OdpowiedzUsuńWpadłam niedawno, no i mam już za sobą wszystkie rozdziały, to czas na komentarz, prawda? :D
Trochę mnie martwi fakt, że miałaś rok przerwy, mam nadzieję, że to jednorazowy wybryk? ;)
Ogólnie podoba mi się Twój styl pisania, jest lekki i przyjemny. Nieźle mnie zaskoczyłaś tym, że to Hermionę pokazałaś jako tą złą (może nie do końca zła, ale wiesz o co chodzi), a Ron (na szczęście) jest dobry. Moja reakcja pochodzi stąd, że mam dość tego, iż Weasley jest we wszystkich historiach opisany jako zły. :( A przecież on jest fajny! :D Natomiast Hermiona jest wszędzie opisywana jako ta najlepsza, więc to ciekawe doświadczenie, czytać o niej z zupełnie innej perspektywy.
Polubiłam Maddie. Ma charakterek i to jest super! Nie stała się nagle najlepszą przyjaciółką wielkiej trójcy, nie omijasz mniej ważnych bohaterów. Lee nie znika nagle, dając bliźniakom pole do popisu, bliźniacy nie zakochują się nagle w Maddie. Wszystko jest inaczej niż u większości i to mi się podoba!
Mimo to romantyczna część mojej duszy, liczy na to, że między Maddie, a którymś z bliźniaków będzie coś więcej? ;>
Draco w Twojej historii mnie intryguje, ciekawe jak potoczą się jego losy? :D Odnowi przyjaźń z Maddie?
Nie mogę się doczekać nowego rozdziału! Nie zawiedź mnie! ;*
Pozdrawiam cieplutko i przesyłam paczki z weną! <3